Udostępnij


Pisarka, blogerka, programistka, działaczka społeczna, modelka – prawdziwa kobieta renesansu. W każdej z wyżej wymienionych dziedzin ma wiele osiągnięć. Moja osobista inspiracja i wzór do naśladowania, jeśli chodzi o samodyscyplinę, samozaparcie oraz odwagę w zderzaniu się z codziennymi trudnościami. Dziś w ramach cyklu Moja przygoda ze sztuką rozmawiamy z Sylwią Błach.

Obserwuję Twoje osiągnięcia od 2012 roku. Od razu zadam pytanie, które mnie nurtuje od wielu lat. Z jakiego magicznego źródełka pijesz wodę? Pytam dlatego, że podobnie, jak Ty należę do osób, które mają wiele zainteresowań. Niestety nie jestem w stanie wszystkim poświęcać tyle czasu, ile bym chciała. Skąd czerpiesz tyle energii, bo przecież czasu mamy tyle samo co wszyscy? Jak planujesz swój dzień, by każdej z pasji poświęcić odpowiednią ilość czasu?

Kiedyś byłam mistrzynią planowania, wszystko musiało chodzić jak w zegarku, rozpisywałam dzień i… traciłam radość. Dziś podchodzę do swoich zadań z większym dystansem. Owszem, mam ich bardzo dużo i poświęcam swoim pasjom: pisaniu, modzie, programowaniu wolne chwile, ale gdy z czymś się nie wyrabiam, nie robię z tego dramatu.

Mam taką samą dobę jak Ty. Moją zasadą jest unikać marnowania czasu, a jednocześnie go marnować. O co mi chodzi?

Przykładowo kiedyś skupiałam się na tym, by wykorzystać każdą sekundę życia: w tramwaju podcast, przy sprzątaniu nauka, jak film to mądry i tak dalej. Teraz zmieniłam zasady gry i żyje mi się dużo lepiej: wyznaczam sobie konkretne zadania na dany dzień i je realizuję. Zaczynam od tych najmniej przyjemnych, by nie wisiały nade mną jak czarne chmury. A w przerwach, choćby tych wymuszonych sytuacją, czyli wspomniana jazda tramwajem – faktycznie odpoczywam. Mam dzięki temu energię do działania i nie łapie mnie frustracja. Poza tym pilnuję, by się wysypiać i jem regularnie – nie umiem funkcjonować, gdy jestem zmęczona. Szanuję swój organizm, a on mi za to dziękuje zwiększoną wydajnością.

Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Która z Twoich pasji przynosi Ci najwięcej satysfakcji? Której poświęcasz najwięcej czasu?

To trudny wybór, ponieważ uwielbiam wszystko to, co robię. Jestem osobą, która szybko się nudzi, dlatego mam tak wiele pasji: muszę mieć zajęcia pomiędzy którymi mogę się przełączać. Nie potrafiłabym cały tydzień pracować tylko nad blogiem albo tylko nad książką, nie jestem tym typem charakteru. Jednocześnie wystarcza mi kilkugodzinny albo kilkudniowy detoks i znów z miłością wracam do porzuconego zajęcia.

Aktualnie największą radość daje mi pisanie, chyba dlatego, że mam czas na kwarantannie i udało mi się ruszyć z miejsca z fabułą. Jestem autorką pięciu książek, teraz pracuję nad szóstą i już mnie denerwowało, jak długo to trwało… Poza tym korzystając z kwarantanny, chcę jak najsilniej rozwinąć się w social mediach – siedzenie w domu sprzyja rozwojowi kreatywności, robieniu zdjęć, zabawie stylizacjami i promocji moich najnowszych książek – „Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory” – leksykonowi istot fantastycznych dla dzieci oraz „Syndrom Riddocha” – powieści postapokaliptycznej z bardzo wyrazistą główną bohaterką i zombie w tle.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Brałaś udział w wyborach  Miss Polski na Wózku, występowałaś w reklamie Orange, byłaś twarzą ogólnoświatowej kampanii bieliźnianej Panache, brałaś udział w programie Milionerzy. Jesteś bardzo odważną i pewną siebie osobą. Czy to jest kwestia charakteru, czy te cechy wypracowałaś? Nieśmiałość i niepewność, często są barierą na drodze do spełniania marzeń. Co byś doradziła początkującym artystom, często osobom nieśmiałym i wrażliwym?

Małe sprostowanie: organizowałam wybory Miss Polski na Wózku. Zgłaszałam się do nich tak długo, aż organizatorka mnie zauważyła i zaprosiła do współpracy. Nigdy nie dostałam się do finału jako uczestniczka, ale myślę, że po stronie, po której byłam, nauczyłam się dużo więcej o marketingu, promocji, organizacji wydarzeń i tak dalej.

Byłam bardzo nieśmiałą nastolatką: jedną z tych, które nie umiały zagadać nawet do koleżanki z klasy jako pierwsza. Jednocześnie, gdy byłam w swojej paczce przyjaciółek, byłam zawsze bardzo przebojowa. Jestem ekstrawertykiem, uwielbiam występować na scenie i lubię, gdy dużo się dzieje. Już jako nastolatka wysyłałam zgłoszenia do agencji modelek i opowiadania na konkursy literackie. Nie bałam się, ponieważ… nikomu się tym nie chwaliłam. Gdy odpowiedź nie przychodziła ostatecznie, zapominałam, że „kiedyś-gdzieś” się zgłosiłam i problem z głowy.

okładka bazaar Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach

Myślę, że to najważniejszy i najprostszy sposób, by wyjść z fazy „początkującej” – po prostu próbować. Staram się żyć według zasady, że jeśli nie zaryzykuje, to się nie dowiem, co z tego wyjdzie. A jeśli na coś nie mam wpływu, to się tym próbuję nie przejmować.

Z nieśmiałością walczyłam też prostymi sztuczkami: zagadywaniem obcych osób (zwykła prośba o podanie czegoś z wysokiej półki bardzo pomaga się otworzyć) czy rzucaniem sobie wyzwań, że dziś porozmawiam z tym i z tym.

Teraz gdy jestem dorosła, rozumiem, że moją największą trudnością jest nieumiejętność prowadzenia small-talków. Nie bawi mnie gadanie o niczym. W sytuacjach profesjonalnych nigdy nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu: gdy wiem, po co to robię. Ta obserwacja sprawiła, że zawsze szukam w sobie powodów, by się odważyć. To też działa.

Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Od czego zaczęła się Twoja literacka przygoda?

Od małego tworzyłam opowiadania i wierszyki, przedstawiałam je potem rodzicom, dziadkom, czytałam przed klasą. W gimnazjum kochałam pisać, ale dopiero w liceum zrozumiałam, że chciałabym, by coś z tego wyszło więcej niż teksty do szuflady. Wysłałam opowiadanie na konkurs ogólnopolski, otrzymałam wyróżnienie. Polonistka zaczęła mnie popychać, bym się rozwijała w tym kierunku. Pisałam kolejne opowiadania, wysyłałam na konkursy. Zafascynowało mnie też, że pisarze są jak gwiazdy rocka – zawsze chciałam być piosenkarką, koncerty, szaleństwa, podróże, ale śpiewam tragicznie. I nagle pojechałam na konwent fantastyczny i okazało się, że pisarz może mieć równie fascynujące życie. Kupiło mnie to.

Ostatnio dużo myślę o pisaniu – chyba właśnie dlatego, że pracuję nad książką. Czytam poradniki pisarskie i sama zbieram swoje przemyślenia literackie. Dzielę się nimi na swoim Instagramie i to się ludziom podoba, a mnie nakręca, by zbierać więcej tych wspomnień.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Jesteś pisarką gustującą w gatunku horror. Co Cię w tym gatunku tak fascynuje? Dlaczego właśnie makabryczne historie są tematem Twoich książek?

To jest zawsze najtrudniejsze pytanie, jakie słyszę w wywiadach (śmiech). Dla mnie uwielbienie dla horroru jest czymś naturalnym. I już. Od dzieciaka lubiłam straszne historie, gdy oglądałam „Czy boisz się ciemności?” babcia bała się bardziej ode mnie. Poza tym nie uważam, że horror musi być makabryczny – mnie najbardziej fascynuje horror psychologiczny, ludzki umysł, tabu, dramaty, przekraczanie granic. Dlaczego jesteśmy źli i skąd to się bierze. Czasem w swoje opowieści wplatam demony, a czasem najgorszym demonem okazuje się człowiek.

Żeby nie było tak mrocznie, to muszę dodać, że choć teraz pracuję nad pierwszym „klasycznym” horrorem – duchy, demony, zjawy i tak dalej, to w przyszłości marzę o napisaniu czarnej komedii. Jestem też autorką książki dla dzieci – co prawda o potworach, ale jest! Uważam, że dobra historia broni się niezależnie od gatunku i sama czytam, co popadnie. Czasem tylko mi smutno, gdy ktoś mówi „nie lubię horroru!” i już wiem, że go nie przekonam do swojej literatury. A ktoś inny mówi „nie lubię, ale dam szansę” i potem słyszę bardzo pozytywną opinię. Ludzie nie do końca wiedzą czym jest groza, kojarzy im się z filmami, w których jest mnóstwo flaków i krwi, a gore to tylko jeden z podgatunków. Dajmy szansę opowieści, a możemy się zadziwić, jak ciekawych światów wcześniej unikaliśmy.

Sylwia Błach foto Marcin Matysiak Kaskader Kadr
Sylwia Błach foto: Marcin Matysiak Kaskader Kadr

Co lub kto Ciebie inspiruje? Kto jest Twoim mistrzem? Czyje dzieła podziwiasz? Co Cię w nich tak fascynuje i dlaczego?

Inspiruje mnie życie. Codzienność. To, co mam w sercu i w głowie. Historie powstają pod wpływem impulsu, czasem muszę zobaczyć coś, co mnie porwie, a czasem dzieje się to samo.

Nie mam konkretnych mistrzów horroru, ale mogę powiedzieć, kto mnie ukształtował: jako dziecko kochałam baśnie braci Grimm, mamy w domu dwa piękne wydania. Gdy byłam nastolatką, pokochałam gotyckie i poetyckie pióro Anne Rice piszącej „Kroniki wampirów” oraz skrajnie brutalne, proste i konkretne pisarstwo Grahama Mastertona. Zawsze byłam człowiekiem kontrastów. Moim mistrzem jest też poeta Charles Pierre Baudelaire, mam tatuaż z jego słowami: Dziwność jest nieodłącznym elementem piękna.

Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Czy podczas pisania miewasz momenty, kiedy brakuje Ci weny twórczej? Jaki masz sposób na przywołanie muzy?

Nie wierzę w wenę twórczą. Profesjonalista jak chce pisać, to pisze. Owszem, zdarzają mi się blokady, ale wtedy daję sobie kilka dni przerwy i znów wracam na właściwe tory. Moja muza jest wredną suką, która czasem szepcze mi do ucha piękne słowa, a czasem siedzi w kącie i szyderczo się śmieje z moich prób poskładania historii w całość. Ale zawsze przylatuje, gdy jej rozkazuję. Tak ją sobie wychowałam.

Opowieści rodzą się same. Gdy zaczynam pisać, bohaterowie robią, co chcą. Są różne szkoły pisarskie, próbowałam dokładnego planowania, ale to nie dla mnie – traciłam radość z tworzenia i męczyłam się. Najbardziej lubię po prostu usiąść i zacząć pisać – rzeczy dzieją się wtedy same.

A co, gdy naprawdę, ale to naprawdę nie wiem, o czym pisać? To dla mnie znak, że jest coś nie tak z moim organizmem: jestem niewyspana, przemęczona, mam ataki bólu, które mnie dekoncentrują i tak dalej. Wtedy odpuszczam. Kocham pracować, ale jakiś czas temu odkryłam, że w życiu najważniejsze jest, by być superszczęśliwym, a nie superwydajnym.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Jak nawiązać współpracę z wydawnictwem? Co jest ważne w tej współpracy?

Nie jestem mistrzem w tej dziedzinie – zawsze, gdy skończę pisać, szukam wydawcy. Jeszcze jestem maleńka i niestety nie biją się o mnie (śmiech). Uważam, że bardzo ważne jest, by dobrze przygotować tekst – nie tylko go napisać, ale zadbać o formatowanie, w stopce umieścić dane kontaktowe. W ten sposób okazujemy szacunek czytającemu. Brałam udział w tworzeniu antologii grozy i nic mnie tak nie drażniło, jak niechlujnie złożone teksty z rozjechaną czcionką, pomylonymi myślnikami z łącznikami i tak dalej.

Gdy już wyślemy książkę do wybranych wydawnictw – każde wydawnictwo ma swoje oczekiwania i na swojej stronie ma informacje, co należy im wysłać – należy dzwonić. Przypominać się. Warto zadzwonić na początku, by upewnić się, czy plik dotarł, a potem dowiedzieć się, kiedy można ponowić kontakt. I być uprzejmym.

A co jest ważne? To zależy od naszych oczekiwań. Pracowałam z różnymi wydawcami i aktualnie wiem już, że w przypadku kolejnej książki będę rozmawiała z wydawcą o marketingu. Cudownie jest wydać książkę, ale dobrze, by ona też się sprzedawała, a nie tylko stała na półce jako trofeum.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Opowiedz, proszę o swojej współpracy z czeskimi wydawcami. Jak się zaczęła? Czy wygląda podobnie jak z polskimi?

Współpracowałam z jednym czeskim wydawcą – pisarzem, fanem polskiej literatury grozy. Sam się do mnie odezwał, zakolegowaliśmy się. Chciał przetłumaczyć mój tekst, bardzo się ucieszyłam. Dużo później odezwał się w sprawie książki. Napisaliśmy też wspólnie opowiadanie. W Czechach rynek grozy jest jeszcze mniejszy niż w Polsce, to były wspaniale zrealizowane projekty jednego człowieka, który wierzy, że horror ma szansę stać się popularny. Wkłada w to całe swoje serce.

Czy traktujesz swoją twórczość jako hobby, czy jako pracę zawodową?

Pisarstwo to moje hobby. Na książkach i opowiadaniach zarabiam malutkie kwoty, więcej można zarobić na spotkaniach autorskich, ale to też nie jest regułą. Zarabiam też na artykułach, ponieważ piszę do magazynów „Moda w Polsce” i „Integracja” – w pewnym momencie moje pisarstwo rozwinęło się w kierunku dziennikarstwa. To nadal nie są kwoty, za które mogłabym się utrzymać.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Blogowanie to moje hobby. Prowadzę bloga od 2012 roku, czasem coś mi wpadnie z jakiejś współpracy, ale rzadko.

Większość projektów, w których biorę udział, to projekty pro publico bono, choć oczywiście zdarzają się zlecenia płatne typu udział w reklamie czy prowadzenie szkolenia.

Zawodowo zarabiam jako programistka – pracuję na etacie. Programuję w C# z wykorzystaniem silnika Unity3D, to dość zaawansowane rzeczy. Tworzymy aplikacje użytkowe. A jeśli mi się nudzi, to zarobkowo tworzę strony www w WordPressie.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Sylwia Błach foto: Bogusia Oźmińska

Czy pisarz powinien mieć cechy przedsiębiorcze? Czy Ty jesteś przedsiębiorcza?

Sądzę, że jestem. Udzieliłam kiedyś bardzo fajnego wywiadu na ten temat, pozwolę sobie podać link: Sylwia Błach – 100Mirrors Inc – Poland

Czy był ktoś, kto Ci pomagał na drodze Twojego rozwoju?

Jasne, że tak! Nikt z nas nie żyje w próżni. Najważniejsi byli zawsze moi rodzice, którzy mnie wspierali, motywowali, czasem kazali zwolnić, ale nigdy nie zabijali we mnie pasji. Jestem niepełnosprawna ruchowo i gdyby nie ich wsparcie, nie mogłabym na przykład jeździć po konwentach i próbować sprzedawać swojej pierwszej książki.

Ogromnym wsparciem jest dla mnie mój chłopak – to on od pewnego czasu odpowiada za wszystkie zdjęcia na moim Instagramie, jest niesamowity, bardzo spokojny i inteligentny. Gdy ja mam kryzys, on potrafi mnie ustawić do pionu.

Miałam też swoich mentorów, różnych na różnych etapach życia.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Chciałabym teraz zapytać Cię o technologie. Jesteś programistką,  tworzysz gry komputerowe, piszesz na swoim blogu również o sztucznej inteligencji, która komponuje muzykę, tworzy obrazy lub dzieła literackie. Powiedz, proszę, jak Twoim zdaniem technologia oddziałuje na sztukę oraz na rynek sztuki?

Technologia tworzy nowe formy wyrazu, poszerza możliwości sztuki. Coraz więcej powstaje dzieł interaktywnych, obrazów w wirtualnej rzeczywistości. Technologia pozwala na tworzenie nowych form, ubrania drukowane na drukarce 3D to prawdziwe dzieła sztuki. Poza tym technologia daje dostęp do sztuki osobom wykluczonym z uwagi na niepełnosprawność czy miejsce zamieszkania. Widzimy to zwłaszcza teraz, w czasach pandemii – coraz więcej muzeów można zwiedzić on-line. To niesamowite!

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Dużo podróżujesz. Czy jest jakieś szczególne miejsce, które Cię zainspirowało lub wciąż inspiruje? Co w nim takiego wyjątkowego?

Uwielbiam Paryż, jest pełen kontrastów. Marzę o tym, by tam zamieszkać. Fascynuje mnie architektura, wąskie uliczki, pogodni ludzie, bliskość sztuki. Uwielbiam spacerować po Montmartre, myśleć, że kiedyś tędy przechadzał się Baudelaire… Jednocześnie Paryż jest metropolią, miastem trochę niebezpiecznym, pełnym dzikich zaułków. Lubię takie kontrasty.

I chyba właśnie dzięki tym kontrastom w Polsce pokochałam Łódź. Jest przedziwna, a to czyni ją tak fascynującą.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Uwielbiam polskie morze, to moje drugie wymarzone miejsce zamieszkania. Kocham stawać nad brzegiem, patrzeć na fale i recytować w głowie wiersze. Mogę godzinami pić kawę w kawiarni i myśleć o świecie, życiu.

Moim nastoletnim marzeniem były Helsinki i odwiedziłam je, mając 18 lat. Zbierałam pieniądze z osiemnastki i ze zleceń, które łapałam w sieci – pisałam teksty. W końcu pojechałam razem z rodzicami. Chciałabym tam wrócić, bo zapamiętałam Finlandię jako bardzo fascynujący, kochający przyrodę kraj, a Finów jako niezwykle otwartych ludzi.

Fascynują mnie rejony Francji pełne winnic, które miałam przyjemność oglądać tylko z okien samochodu i wysokie Alpy, też widziane tylko z samochodu, a o których myślę, że mogłabym siedzieć w drewnianym domku, przy kominku, pić wino i pisać horrory… Cały świat mnie fascynuje! Widziałam Mediolan, Londyn, Warszawę, Zakopane, Trójmiasto, Wiedeń, Berlin, Lyon, Barcelonę i wiele więcej. Każde z tych miejsc zostawiło we mnie ślad, w każde chciałabym wrócić.

Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Osoby z niepełnosprawnością ruchową wciąż mają dużo przeszkód w przestrzeni publicznej. Z jakimi barierami przestrzennymi oraz mentalnymi jeszcze się spotykasz? Co należałoby zmienić w tej kwestii?

Jest tego sporo, choć coraz lepiej. Ciągle istnieje przekonanie, że osobom z niepełnosprawnością ruchową należy zapewniać dostęp do instytucji publicznych, ale zapomina się o klubach, restauracjach, teatrach. Poza tym wiele osób z niepełnosprawnością próbując walczyć o podjazd słyszy, że jest roszczeniowe. To bzdura. Jesteśmy równi oraz każdy ma prawo do równego dostępu do leczenia, ale też do kultury, rozrywki.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

O czym marzysz?

O tym by moje działania przynosiły efekty. I o tym, byśmy jak najszybciej wynaleźli szczepionkę na koronawirusa, bo zablokował sporo z moich podróżniczych marzeń.

Co doradziłabyś młodym ludziom, którzy marzą o pisarskiej karierze?

Spróbujcie. Jeśli nie odważycie się, nie dowiecie się, co może się wydarzyć. Jeśli nie chcesz skończyć jako starzec piszący do szuflady, weź życie za rogi. Sorry, ale innej opcji nie ma. To Ty decydujesz, jak wykorzystasz czas, który masz na ziemi.

A z porad technicznych? Bardzo dużo czytaj. Nie ograniczaj się do jednego gatunku. Czytaj też poradniki pisarskie. Analizuj składnie. Wzbogacaj słownictwo. Wypracuj rytuały – codzienne pisanie albo raz w tygodniu, ale tak, by nie tracić radości. Słuchaj serca i pisz w swoim tempie, ale pisz! Bez tego się nie uda.

Moja przygoda ze sztuką - Sylwia Błach
Foto z archiwum Sylwii Błach

Zawsze na koniec pytam moich rozmówców również o radę dla rodziców dzieci utalentowanych? Jak powinni wspierać przyszłego artystę?

Motywować, ale nie rozleniwiać. Zachęcać do rozwoju, ale przede wszystkim być z nim. Słuchać go. Każdy człowiek potrzebuje czegoś innego, ma prawo próbować w życiu różnych rzeczy. I na każdego z nas zadziała coś innego. Jedno jest wspólne: budujmy w dzieciach – artystach i nie tylko – pewność siebie, miłość, akceptację. Świat przyszłości będzie skomplikowany, bez odwagi człowiek w nim przepadnie.

Serdecznie dziękuję za rozmowę. Życzę Ci realizacji wszystkich planów artystycznych i prywatnych marzeń. Życzę również wiele twórczych sukcesów!

Zachęcamy do odwiedzania miejsc w Internecie, gdzie możecie, obserwować twórczość Sylwii Błach.

 Sylwia Błach
Sylwia Błach foto: Bogusia Oźmińska

www.facebook.com/blach.sylwia
www.instagram.com/vamppiv
www.SylwiaBlach.pl

Przypominamy, że promujemy również początkujących artystów. Chcemy pokazać również drogę doświadczonych artystów. Sztuka jest twoją pasją? Chcesz pochwalić się własną twórczością? Podzielić się ciekawym doświadczeniem lub powiedzieć o problemach na drodze rozwoju artystycznego? Więc napisz do nas, a być może następny wywiad, który pojawi się na naszej stronie, będzie właśnie o twojej twórczości.

Masz wrażenie, że coś blokuje twój rozwój, koniecznie przeczytaj wywiad z Małgorzatą Nowak – trenerką mentalną o tym Jak nasze przekonania wpływają na realizację marzeń?

Udostępnij


pasja Previous post „Kobieta z pasją 2020”
konkurs na plakat party hard Next post Konkurs (P)Arty Hard vol. 2

One thought on “Moja przygoda ze sztuką – Sylwia Błach”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *